Spis treści
"Myślenie jest trudne, dlatego większość ludzi ocenia"
- Carl Jung
Czy głęboko myślący ludzie są rzadkością?
Odpowiedź brzmi stanowczo tak.
Nasza współczesna kultura ma wiele niesamowitych zalet, ale tworzy też pokolenia mentalnych niewolników.
Czy to brzmi jak przesada?
Oto dlaczego nie jest to przesada.
10 powodów, dla których głęboko myślący ludzie są rzadkością we współczesnym społeczeństwie
1) Staliśmy się cyfrowymi pawianami
Jednym z głównych powodów, dla których głęboko myślący ludzie są rzadkością we współczesnym społeczeństwie, jest to, że szukamy szybkich odpowiedzi na wszystko w Google lub na naszych smartfonach.
Zanim jeszcze zadamy pytanie, już stukamy.
Nasza ciekawość zanikła, a w jej miejsce pojawiła się nieustanna chęć posiadania natychmiastowych informacji i skrótów.
Musimy wiedzieć teraz. Za każdym razem.
Nasza cierpliwość i cudowność zniknęły, a nasza średnia długość uwagi jest krótsza niż złota rybka (fakt).
Gospodarze nocnych talk show, politycy i popkultura prezentują nam więcej tego samego:
Soundbety, głupie slogany, narracje my kontra oni.
I to nam wystarcza, bo jest krótkie, proste i emocjonalnie satysfakcjonujące.
Przynajmniej przez chwilę, ale potem znów jesteśmy głodni świeżego zapewnienia lub oburzenia i szukamy kolejnych szybkich rozwiązań.
Rezultatem jest społeczeństwo łatwo rozpraszających się, łatwo kontrolowanych ludzi, którzy coraz mniej dbają o to, co jest prawdą lub nawet mówią o najważniejszych sprawach w życiu.
2) Przedawkowujemy informacje.
Innym z największych powodów, dla których głęboko myślący ludzie są rzadkością we współczesnym społeczeństwie, jest to, że przedawkowujemy informacje.
Nagłówki wiadomości, clickbait, urywki rozmów, przewijające się znaki na ulicach centrum miasta, z każdym krokiem rażą nas dramatem.
I w końcu wyrzucamy ręce w górę w poddaniu i mówimy: proszę, przestańcie.
Ta kwestia bycia zalanym bombardowaniem informacjami, nieistotną rozrywką i urywkami konkurencyjnych punktów widzenia jest w rzeczywistości wojskową techniką wojny psychologicznej.
Nie tyle chodzi o przekonanie, że coś jest prawdą, co raczej o przekonanie, że sama prawda nie ma większego znaczenia.
Zostało to nazwane "ognistą wężą fałszu" i jest zazwyczaj wykorzystywane do dezorientacji i odwrócenia uwagi wrogich populacji.
Co do tego, dlaczego jest używany na naszych własnych populacjach, zostawię to teoretykom spiskowym...
Ale powiem, że niezależnie od tego, czy uważasz, że ma to na celu uczynienie nas bardziej giętkimi konsumentami, czy rozbicie jedności grupy: to działa.
Ilość przytłaczających informacji i kontrowersji kłębiących się wokół wystarczy, by każdy z nas zaczął zamykać się intelektualnie i trzymać się podstaw.
Wystarczy, że nawet najmądrzejsza osoba zacznie się zastanawiać, czy naprawdę istnieją odpowiedzi, do których warto dążyć lub myśli, które warto mieć.
Są to.
Ale w tym nowoczesnym świecie przeładowania informacjami i dramatu clickbait trudno jest przebić się przez hałas i prowadzić prawdziwe rozmowy.
3) Jesteśmy zdesperowani w poszukiwaniu przynależności
Ludzie są istotami plemiennymi i naturalnie szukamy innych.
Nawet największy samotny wilk wśród nas ma jakąś potrzebę wspólnoty, celu i tożsamości grupowej.
Nie ma w tym absolutnie nic złego.
Moim zdaniem tożsamość grupowa może być bardzo pozytywną rzeczą: wszystko zależy od tego, do czego się ją wykorzystuje, lub raczej do czego wykorzystują ją osoby odpowiedzialne.
Nasza potrzeba przynależności w nowoczesnym społeczeństwie została w większości przypadków wykorzystana do manipulowania i wprowadzania nas w błąd, przykro mi to stwierdzić.
Nasze szczere emocje i przekonania zostały porwane na wojny, katastrofy gospodarcze, narodowe rozproszenia i obniżający się standard życia.
Zdecydowanie zbyt często nasza tożsamość grupowa jest wykorzystywana jako pionek w czyjejś grze.
To nas obezwładnia i zamyka naszą zdolność do głębszego, krytycznego myślenia. Słyszymy właściwą lub niewłaściwą etykietę i atakujemy, szukając tego uspokajającego, plemiennego uczucia.
Ta rozpaczliwa potrzeba przynależności prowadzi nas niestety wprost do kolejnego punktu...
4) Jesteśmy zagubieni w komorach echa.
Podziały społeczne i demograficzne tylko się pogłębiają, po części dzięki naszym hiper-online'owym komorom echa.
Nie myślimy głęboko, bo tylko kojarzymy i rozmawiamy z ludźmi, którzy podzielają nasze poglądy lub są w naszym "klubie".
Jak zauważa Goodwill Community Foundation (GCF):
"Komory echa mogą się zdarzyć wszędzie, gdzie wymienia się informacje, czy to w sieci, czy w prawdziwym życiu. Ale w Internecie prawie każdy może szybko znaleźć podobnie myślących ludzi i perspektywy za pośrednictwem mediów społecznościowych i niezliczonych źródeł wiadomości.
Dzięki temu komory echa stały się o wiele liczniejsze i łatwiejsze do wpadnięcia."
Zauważyłem ten trend również wśród wielu osób publicznych, szczerze mówiąc, a także czołowych naukowców, autorów i agencji informacyjnych.
Będą głównie kojarzyć i podbijać innych, którzy zgadzają się z nimi we wszystkim, a potem wybiorą jedną lub dwie "symboliczne" osoby z "drugiej strony".
To, z czego rzadko zdają sobie sprawę, to fakt, że ich symboliczni adwokaci diabła wcale nie są reprezentatywni dla innej strony, a są jedynie fałszywą, rynkową wersją odmiennych poglądów, która została zaprojektowana do konsumpcji przez ich stronę.
Na przykład weźmy progresywne programy informacyjne lub osoby, które zwrócą się do kogoś takiego jak Ben Shapiro jako głos reprezentujący konserwatyzm, aby spróbować zrozumieć prawicę.
Nie rozumieją oni, że sam Shapiro i jego przyjęcie randowskiej ekonomii i neokonserwatywnej polityki zagranicznej jest powszechnie nielubiane na prawicy i że jest on postrzegany jako pozer i pseudokonserwatysta przez wielu w rosnącym nacjonalistycznym ruchu konserwatywnym.
Innym przykładem mogą być ci z prawicy, którzy podnoszą wrzawę z powodu, powiedzmy, podniecających uwag rasowych takich osób jak naukowiec i autor Ibram X. Kendi.
Zachęceni medialną furorą, która karmi się kliknięciami, ludzie ci podążają ścieżką badań nad podobnymi jednostkami jako reprezentantami "obudzonej" lewicy, nie zdając sobie sprawy, że istnieją legiony socjaldemokratów na postępowej lewicy, którzy również uważają politykę "obudzonych" i krytyczną teorię rasy, głoszoną przez postacie takie jak Kendi, za dzielącą i niepotrzebną. Wybieranie ulubionego słomianego zapałki i walka z nimw wyimaginowanej bitwie tylko podkręca głośność w komorze echa.
5) Konsumujemy idiotyczne media
Jeśli pytasz, dlaczego głęboko myślący ludzie są rzadkością we współczesnym społeczeństwie, nie musisz szukać dalej niż w większości popularnych mediów.
Nie zrozum mnie źle, jest tam kilka świetnych filmów i programów telewizyjnych.
Ale tak wiele z tego jest totalnym śmieciem, od reality TV i obładowanych dźwiękiem bzdur o celebrytach i skandalach, do pokręconych filmów o seryjnych mordercach i mindfuck shows o przerażających nadprzyrodzonych tematach.
Potem są te wszystkie sitcomy o 40-latkach mieszkających w przypadkowych mieszkaniach, zachowujących się jakby mieli 15 lat i umawiających się z kimś nowym co dzień lub dwa. Jakże to zabawne.
Nic dziwnego, że głębokie myślenie zostało sabotowane, kiedy jesteśmy proszeni o konsumowanie tylko mediów, które są napisane dla najniższego wspólnego mianownika.
Nie ma nic złego w tym, że nie jesteś intelektualistą.
Ale większość z tego, co widzę wspinając się na listy przebojów w najpopularniejszych programach telewizyjnych, muzyce i filmach nie jest po prostu antyintelektualna.
To jest po prostu poważnie, kurwa, głupie.
Czy to brzmi ostro? Zapraszam do przewijania Netflixa lub Hulu i odezwania się do mnie.
6) Chcemy łatwych odpowiedzi
Jednym z najbardziej oczywistych powodów, dla których głęboko myślący ludzie są rzadkością we współczesnym społeczeństwie jest to, że nasze społeczeństwo skupiło się na łatwych odpowiedziach i czarno-białym myśleniu.
Nie chcemy słuchać o tym, że religia to skomplikowany temat:
Chcemy tylko albo powiedzieć, że to opium dla mas używane do kontrolowania ludzi, albo że to odwieczna Boża prawda i jesteś heretykiem, bo w nią nie wierzysz.
Nie chcemy wiedzieć o prawdziwych powodach, dla których ludzie głosują tak, jak głosują:
Chcemy tylko powiedzieć, że są rasistowskimi lalkami, którzy nienawidzą ludzi, którzy są inni, albo że są bohaterami chcącymi powiedzieć prawdę, którzy kochają swój kraj.
A co jeśli nie jest czarno-biały?
A co jeśli prawda jest taka, że każdy ma elementy prawdy w swoim narożniku i że dojdziemy do czegokolwiek pożytecznego dopiero wtedy, gdy przestaniemy szukać zbyt prostych odpowiedzi i poświęcimy czas, by usiąść i faktycznie porozmawiać.
Nie twierdzę, że wszyscy jesteśmy idiotami. Istnieją dobre powody, dla których każdy z nas wierzy.
Ale wiele razy nie bierzemy w pełni pod uwagę perspektywy innych osób lub złożonych informacji o rzeczywistości.
Głęboka myśl nie wymaga od Ciebie bycia geniuszem, często wymaga po prostu słuchania i refleksji.
7) Utknęliśmy w rozmowach tekstowych
Jednym z powodów, dla których zjeżdżamy w dół w departamencie mózgu, jest sposób, w jaki mówimy.
Tak wiele aplikacji do przesyłania wiadomości, urządzeń tekstowych i innych sposobów rozmawiania skróciło naszą uwagę i zrobiło z nas idiotów.
Lol, jk, wyd?
Tak czy inaczej...
Mówienie małymi skrótami i emojisami lub przypadkowymi GIF-ami stworzyło całe pokolenia dorosłych, którzy zachowują się jak 10-letnie dzieci i zniechęca do głębokich przemyśleń jak zaraza.
Ciężko jest prowadzić prawdziwą dyskusję na temat podatków, rolnictwa ekologicznego czy tego, jak znaleźć satysfakcjonujące związki z kilkoma mrugającymi buźkami i GIF-ami.
Więc kończysz pozostając powierzchownym, a wtedy twoje własne myśli zaczynają być powierzchowne.
To całkiem błędne koło. Huragan przeciętności.
8) Jesteśmy zdominowani przez antyintelektualne korporacje
Innym czynnikiem, który uważam za fundamentalny dla naszego osuwania się w mdłość, jest wpływ, jaki wielkie antyintelektualne korporacje mają na nasze życie publiczne.
Ich wielkie budżety reklamowe, sponsoring dużych fundacji, lobbing w rządzie i nasycenie sfery publicznej powodują, że wszyscy stajemy się znacznie płytsi i głupsi.
(Nie mówiąc już o tym, że mniej zdrowy i mniej szczęśliwy).
Kiedy Coca-Cola śpiewała o tym, że "chciałbym kupić światu colę" w 1971 roku, wykorzystywała ruch hipisowski i aktywizm antywojenny, by udawać, że ma w dupie zubożałe, uciśnione narody i kolonializm.
Co oczywiście nie ma miejsca. Przecież Cola do dziś kradnie biednym narodom zapasy wody.
Ale udawana różnorodność i wielokulturowość działa świetnie dla gigantycznych bezdusznych korporacji, ponieważ podsyca ludzkie emocje i pragnienie bycia postrzeganym jako "dobrzy ludzie".
Firmy takie jak Coca-Cola, Nike i wiele innych chcą ci powiedzieć, jak bardzo są moralne i wyrafinowane, używając głupich, uproszczonych sloganów, które wykorzystują kontrowersje dnia, aby wykorzystać twoją emocjonalną reakcję.
Tymczasem Coke nadal codziennie wlewa nam w twarz sok z cukrzycy, a Nike czerpie zyski z niewolniczej pracy Ujgurów w Xinjiang.
Ale nie zapominaj, że twierdzą, że bardzo zależy im na Czarnych życiach i sprawiedliwości rasowej w Stanach Zjednoczonych.
Jeśli nie słyszałeś o woke capitalism to gorąco sugeruję, abyś się temu przyjrzał.
Jak pisałem w 2019 roku dla Spectatora:
"Coraz częściej korporacyjna Ameryka decyduje się na poszukiwanie bezpiecznej przestrzeni, stając się 'woke'. Woke capital odnosi się do reklamy i brandingu, który zajmuje stanowisko w kwestiach społecznych....
Od Doliny Krzemowej po Wall Street, coraz większa liczba korporacji decyduje się na przedkładanie poprawiających samopoczucie postępowych sloganów i aktywizmu nad tradycyjne strategie reklamowe, które podkreślają wartość lub cechy produktu lub usługi."
Chodzi o to, że:
Kiedy jesteśmy bombardowani komunikatami od korporacji pełnych fałszywych aktywistów, którzy potem dają pieniądze fałszywym fundacjom, by udawać, że walczą o sprawę, by mieć dobre zdjęcia...
To sprawia, że i my dajemy się wciągnąć w ich gry słowne.
Następną rzeczą, którą wiesz, jest to, że polaryzujemy słowa i kłócimy się o nasze emocje, a korporacjom udało się nakręcić nas na dyskusję i optykę sprawy, zamiast faktycznie podjąć działania w tej sprawie.
9) Głęboko myślący mogą być mylący
Innym powodem, dla którego mamy brak głębi intelektualnej w nowoczesnym społeczeństwie, jest, całkiem szczerze, wina głębokich myślicieli.
Mogą być niedostępne i kryptyczne, trzymające się na uboczu i oszczędzające swoją mądrość dla tych, którzy ją zdobędą.
Chociaż rozumiem impuls, aby po prostu spędzać czas z ludźmi, którzy są zainteresowani twoimi rzeczami, myślę, że to niesprawiedliwe zakładać, że jest więcej ludzi, którzy byliby zainteresowani...
Pamiętam, jak przechodziłem przez moją bibliotekę uniwersytecką obok rzędów dogłębnych książek teologicznych napisanych w ubiegłym wieku przez czołowych uczonych i nie widziałem ani jednej duszy...
Potem przychodzę do działu pop psychologii i widzę rządek po rządku posłusznych małych studentów pierwszego roku w butach ugg, chwytających cytaty o "mechanizmach obronnych" i interpretacji snów do swojego ostatniego eseju.
To jest problem.
To dlatego kończymy z ludźmi takimi jak Jordan B. Peterson, marketingowym mastermindem, który przebrał się za intelektualistę, wylewając sałatkę słowną moralnie wrzaskliwym tonem głosu.
"Wow, on musi być głębokim myślicielem! Wow, on musi uchwycić prawdziwe tajemnice życia", mówią ludzie, gdy skaczą, aby kupić jego książkę 12 zasad dla życia.
Problem w tym, że:
Większość z tego co mówi Peterson jest bardzo podstawowa i zbędna.
Ale jego wielkie słowa i powaga w ich wygłaszaniu sprawiają, że ludzie myślą, że angażują się w "głębokie przemyślenia".
Kiedy głęboko myślący ludzie wycofują się z przestrzeni publicznej, ich miejsce zajmują pseudogłęboko myślący ludzie, tacy jak Peterson.
W każdym królestwie zaczynają pojawiać się podszywacze, gdy prawdziwi faceci i dziewczyny kierują się do wyjścia, zmęczeni szalejącym tłumem.
Kończysz z przerażającymi fałszywymi guru New Age jak Teal Swan i popkulturowym żargonem, który już nic nie znaczy.
10) Inteligentni ludzie nie mają wystarczająco dużo dzieci.
Jednym z głównych powodów, dla których głęboko myślący ludzie są rzadkością we współczesnym społeczeństwie, jest to, że wiele osób, które są intelektualne lub zaangażowane w specjalistyczne zawody, nie mają tak wielu dzieci, jak ludzie, którzy są mniej intelektualni.
Zobacz też: Jestem tak zmęczony życiem: 8 kluczowych kroków, by znów zacząć kochać życieSą zbyt zajęci edukacją, wymyślaniem lekarstw na choroby, badaniem kosmosu czy ludzkiego umysłu.
To pozostawia więcej osób, które chcą rozmawiać o Kardashianach.
Albo zrobić galerię zdjęć tego, co mieli na obiad i wrzucić na Instagram. codziennie.
To nadmierne rozmnożenie mniej inteligentnych pozostawia również legiony wyborców, którzy myślą, że wszystko sprowadza się do głosowania na czerwoną lub niebieską drużynę i w ten sposób utrwalają naszą łatwo manipulowaną i podzieloną populację.
Zaufaj mi, prezesi korporacji nadal będą realizować swoje grube czeki niezależnie od tego, na kogo zagłosujesz.
Jeśli widzieliście komediowy film satyryczny Idiokracja z 2006 roku to wiecie o czym mówię.
Jak pisał proroczo Kelso Hakes jeszcze w 2008 roku:
"Naukowcy odkryli nowy gatunek, o którym sądzi się, że istnieje od początku istnienia człowieka.
Są teraz najszybciej rozwijającą się mniejszością w Ameryce i prawdopodobnie na świecie. Są wszędzie. Czają się w waszych metrach, na lotniskach, w biurach rządowych i w Wal-martach".
Ktoś już przeciął hamulce błazeńskiemu samochodowi i jest za późno na zatrzymanie lawiny głupoty.
Czy możemy wcisnąć przycisk reset?
Tak i nie.
Uważam, że jako zbiorowość może być już za późno, aby zawrócić ten statek dla "ludzkości".
Większość krytycznego myślenia otrzymała śmiertelny cios i została zappedowana na śmierć przez smartfony lata temu.
Myślę też, że próba zmiany "wielkiego obrazu" może często zaślepić nas na nasze własne życie i wybory.
Rzeczywiście: jako jednostki i małe grupy wierzę, że żrące skutki technologii i konformizmu można jeszcze skutecznie podważyć i zmienić.
Nadal możemy myśleć krytycznie i na nowo uczyć się samodzielnego myślenia:
Nie musimy być niewolnikami naszych telefonów.
Nie musimy tylko akceptować systemów ekonomicznych, które nas dewaluują.
Nie musimy stosować się do systemów, które osłabiają naszą planetę i naszego ducha.
Mamy moc, by tchnąć w nas nowe rozwiązania i doświadczenia.
Mamy moc, by na nowo wyobrazić sobie wspólnotę i solidarność.
Mamy moc.
Mam władzę.
Zobacz też: 11 znaków, że masz magnetyczną osobowość, która przyciąga ludzi do ciebieMasz władzę.